piątek, 21 września 2012

tkwiąc w niedokończeniu...



autor: Monika Oleksińska ...chyba 2009
PRACA NIE DOKOŃCZONA
akryl na płótnie
"w ogrodzie moich marzeń"


...kiedy maluję zapominam się...czas nie istnieje, a jednak ucieka nieuchronnie...zanim się obejrzę dopada mnie wieczór, bądź od pracy odrywają obowiązki....i co wtedy?
rano już do niej nie wrócę i dnia następnego jej nie dopieszczę...zostawiam, porzucam , zatracam się w nowej...
gdzieś tam siedzi we mnie poczucie zdrady niedokończonych zdań błądzących po pustych kartkach notesu, płócien tkwiących w niedokończeniu...
....bo gdzieś zostawiłam cząstkę siebie i rozpadałam się na kawałki dla małych radości...
....trochę tu, trochę tam...
....po troszeczku...
jakbym nagle rozebrała się z marzeń ociekających z kolorów...
....i potem wszystko białe i czarne...
zagubione w odcieniach szarości....pełne zawiłości...gdzie w papier wsiąka tusz...
tylko w grafice nie ma miejsca na słowo czas...tam żyje się pomiędzy bielą a czernią...
....tam jestem ja

6 komentarzy:

  1. Któryś z malarzy powiedział że gdyby skończył swój obraz to musiałby go wyrzucić. Jesteś ciekawą osobą :) zintegrowanie tych wszystkich części to pewnego rodzaju cel istnienia i potrzeba nie lada wysiłku by to osiągnąć :) Pozdrawiam. A tak na marginesie, nieskończoność można rozumieć jako niedokończoność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tkwienie w niedokończeniu rzeczywiście też może byc ciekawe...to jak podróż która nie ma zakończenia..."nieskończoność można rozumieć jako niedokończoność"...masz rację Andrzeju, pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Lubię Twój sposób myślenia... może dlatego, że i ja podobnie myślę... Wiesz czas jest rzeczą względną...
    Niektóre niedokończenia są właściwym zakończeniem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ataboh cieszę się,że myślimy podobie :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś i to jest najistotniejsza informacja :)

    OdpowiedzUsuń