niedziela, 9 września 2012

pod dachem nieba

Jak przystało na mieszczucha większośc swojego życia spędzam pomiędzy stacjami metra, odjazdami autobusów i  w domach z betonu... w pośpiechu , z telefonem w ręku, masą niepotrzebnych rzeczy w torebce i notesem pełnym nie dokończonych zdań...

Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę chyba to lubię choc marzy mi się domek za miastem i święty spokój....żeby tak można było życ za miastem i w mieście jednocześnie...:)

A jeśli domek to koniecznie tam gdzie sąsiad sąsiadowi w okna nie zagląda, gdzie słychac ptasie cwierkania i   granie świerszczy...i żeby jeszcze strumyczek szemrał albo pomościk na jezioro zaglądał...tam gdzie łąki i pachnie porankiem...

....ach marzenia :)

Tym czasem w zgiełku codzienności uciekam sobie w takie miejsca by w ciszy  malowac :) 





4 komentarze:

  1. Ja tak żyję, w mieście a jednak na wsi :) tylko kilka km do centrum :) Piękne plenerowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...cudnie masz Małgosiu:)...wierze ,ze marzenia czasem się spełniają może nie dziś nie jutro ale kiedyś na pewno ;)
    dzięki piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam takie klimaty....chyba TO siedzi w każdym, prócz tych co żyją nad strumykiem

    OdpowiedzUsuń